02.04.12

[prywatne definicje]

Zamieszanie zaczyna się już od nazwy miejscowości, z której pochodzą czterej emigranci. Do 1899 roku nazywa się z węgierska Brutócz, potem, nadal po węgiersku, Szepesszentlőrinc, po niemiecku Brutowetz, ale także Stenzelau lub Stenzelhaus, słowaccy emigranci o swej rodzinnej wsi mówią: Brutovce, po ukraińsku, jako że w wiosce mieszkają również Rusini, zwie się ona Brutiwcy. Sporo nazw jak na jedną księgę parafialną, w której zapisano dokładnie sto pięćdziesiąt duszy i gdzie przeważają słowaccy katolicy.

Martin Pollack Cesarz Ameryki. Wielka ucieczka z Galicji

gdyby ktoś mnie zapytał, czym jest Europa Środkowa - pomińmy już dywagacje, czy w ogóle coś takiego istnieje - to mogłabym mu odpowiedzieć tym właśnie fragmentem. że to niby nic nie wyjaśnia, że to sam zamęt? tak, chyba tak jest. ten kawałek świata to właśnie zamęt. to ten koktajl z języków i ludzie, którzy nie ruszając się poza swoją wieś żyli w kilku państwach. to dziwne uczucie, że niby żyjąc w Pradze, żyję w innej kulturze niż żyłam wcześniej, ale jednak gdzieś w środku czuję się tu domowo. że nie mogłabym emigrować gdzieś do Francji, na wyspy, czy na inny Zachód. a w ogóle - czy to jest emigracja? bo przecież chyba jednak jestem stąd, z tym zamętem we krwi.

.

[a książkę polecam. jestem w połowie i jest niesamowita.]

Žádné komentáře:

Okomentovat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.